Pan Marek
W CAS LARGO był od zawsze. Czasem przychodził na zajęcia, które prowadził czasem na te, w których uczestniczył a czasem tak po prostu posiedzieć, pogadać, wypić kawę. Kochał twórcze życie, ciągle miał pełno fantastycznych pomysłów. Może zrobimy wystawę? Słyszałaś o teatrzyku kamishibai? Może zorganizujemy turniej w warcaby i szachy? Może festiwal bajek i opowieści? Wieczór z Cohenem? Wycieczka? Wystarczyło tylko powiedzieć: robimy. Od lat zmagał się z chorobą. Wiemy jak bardzo bolała go samotność, poczucie wykluczenia, przejawy nietolerancji. Jak bardzo chciał udowodnić sobie i innym, że wciąż jest wartościowym człowiekiem. Czasem znikał na długie miesiące a my czekaliśmy, by znowu powiedzieć: witaj dobrze, że jesteś. Tym razem też tak miało być, ale Marek już do nas nie wróci. Odszedł. Na zawsze.